– Mamy do czynienia z wielością konfliktów interesów prawdziwych i pozornych, dotyczących środowiska morskiego. Te konflikty bezpośrednio powodują, że zarówno organ wydający pozwolenia, jakim jest Ministerstwo Transportu, jak i organy opiniujące mają problemy z rozstrzyganiem tych wniosków na korzyść inwestorów – tłumaczył Karol Lasocki na Konferencji i Targach Offshore w Sopocie.
– Pozwoleń zostało wydanych 10, a postępowań w toku jest o wiele więcej – przypuszczalnie około 50. Problem jest związany z konfliktami interesów, dotyczącymi środowiska – wyjaśniał ekspert z kancelarii K&L Gates Jamka.
Pierwszym punktem zapalnym według Lasockiego, jest konflikt pomiędzy inwestorami ubiegającymi się o pozwolenia. Wnioski wzajemnie ze sobą konkurują o te same obszary, nadające się pod budowę sztucznych wysp.
Drugą sferą jest konflikt z przemysłem wydobywczym ropy i gazu na Bałtyku. – To jest bardzo silna grupa interesariuszy – podkreślił Lasocki. Minister środowiska zajmuje się zagrożeniami dla środowiska i bezpieczeństwem eksploatacji morskich farm wiatrowych. Prawnik z kancelarii K&L Gates Jamka wskazuje, że jest bardzo silna grupa interesariuszy, która naciska na ministra, aby zabezpieczać tereny morskie nie na elektrownie wiatrowe, ale na wydobywanie węglowodorów.
Kolejną grupą sprzeciwiającą się budowie offshore jest środowisko rybackie, które nie ma pewności, jakie będą skutki budowy farm wiatrowych na poziom połowów. Ministerstwo Rolnictwa jest jednym z organów opiniujących wydawanie pozwoleń. Minister rolnictwa jest właściwy w kwestiach rybołówstwa. Przy wydaniu opinii dotyczącej pozwoleń na budowę farm musi on przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie, czy wydanie pozytywnej decyzji nie zmniejszy możliwości połowowych. Jak twierdzi Lasocki, zajmuje zwykle „bardzo pryncypialne stanowisko i nie zgadza się co do zasady”. Tymczasem organ wydający pozwolenia, czyli minister transportu, w razie wątpliwości ma możliwość wsparcia swojej odmownej decyzji negatywną opinią innego ministra, opiniującego pozwolenia.
Problemy inwestorów nie kończą się po uzyskaniu pozwolenia na budowę sztucznej wyspy. Pozwolenia często są, według Lasockiego, obwarowane licznymi zobowiązaniami, które nie wynikają z przepisów prawa, ale są wymagane przez MTBiGM. Inwestor uzyskując pozytywna decyzję musi się zmierzyć z problemem wykonania kilkudziesięciu punktów, które zawarte są w tej decyzji. Wtedy inwestor musi się zastanowić czy odwołać się od tej decyzji, czy zaakceptować te zobowiązania, nawet w tym „kulawym” - jak określił to ekspert - kształcie.
Konflikty wymienione przez Lasockiego biorą się w jego opinii z niewiedzy i braku doświadczeń w zakresie budowy farm na morzu. Polska nie ma jeszcze żadnego farmy wiatrowej i rozpoczęcie budowy pierwszej potrwa prawdopodobnie kilka lat, jednak doświadczenia Danii, Wielkiej Brytanii czy Niemiec są w tym zakresie pozytywne i - być może - ministerstwa wykazują się zbytnią ostrożnością w tym względzie.